The Atlantic and You



____________________________________________

w7DNI AZORY           


Samolot zniżył lot, zapewne zaraz wyrośnie przed nami zielona, górzysta wyspa, prawdopodobnie za chwilę skończy się nudny błękit oceanu. Już spod podwozia wysunęły się koła, lecz my wciąż mieliśmy przed oczami wyłącznie ocean. “Macie miejsce po niewłaściwej stronie”, uspokajała współpasażerka, z którą dzieliliśmy rząd siedzeń. Dla potwierdzenia swych słów pokazała palcem na okno po przeciwnej stronie. Stąd widoczny był ląd.

Idąc po płycie lotniska do terminalu mieliśmy Atlantyk na wyciągnięcie ręki. Uznaliśmy - szybko i pochopnie, że w największym mieście Azorów, w stolicy dziewięciu wysp, wszędzie musi być blisko i wszystko musi znajdować się nieopodal, lecz gdy po raz kolejny przyszło nam wędrować między leżącym na skraju miasta hotelem a centrum Ponta Delgada, wiedzieliśmy, że ten spacer będzie długi, że zajmnie nam najmniej pół godziny. Mimo zmęczenia nóg mozolnym marszem, gdy patrzyliśmy na bliskie sylwetki lądujących samolotów, które wciskały się w szparę między kamienicami przy Rua do Melo, które niemal zahaczały o dach kościoła św. Józefa przy Campo de São Francisco i niknęły za wzniesioną na wzgórzu kaplicą Mãe de Deus, ponownie nabieraliśmy przekonania, że na tej niewielkiej wysepce wszędzie musi być niedaleko.

Ci, którzy przylatując właśnie z Bostonu czy Kopenhagi, Frankfurtu czy Lizbony, siedzieli po tej “niewłaściwej” stronie samolotu, chociaż niosąca ich maszyna ocierała się już o dachy domów, wciąż podziwiali monotonny błękit rozległego oceanu, i aż do twardego lądowania towarzyszyła im dewiza tutejszych linii SATA: “The Atlantic and You”. Potem idąc po płycie lotniska ocean mieli na wyciągnięcie ręki. Na skrawku lądu niedaleko ma się przede wszystkim do morza. 




Z kamerą przed oceanem


10.10.2015


    Zanim staniemy na wyspie  ||  Symetria  
 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz