Pod czerwoną flagą



____________________________________________

w7DNI ALGARVE            


Na maszcie przy plaży pod Carrapateirą powiewała czerwona flaga. Bandera w takim samym kolorze wznosiła się ponad następną plażą. “Jak to nie pozwalają się kąpać?”, buntowaliśmy rozczarowani. Zamierzaliśmy nawet opuścić zachodnie wybrzeże Algarve, o wodach nieprzyjaznych i przewrażliwionej służbie ratowniczej, by wrócić na południe - do Lagos.

Klucząc krętymi drogami dotarliśmy do plaży, zwanej Arrifana. Tego dnia wody przypływu “zjadły” ją niemal po same klify. Na wąskiej wstędze piasku grupkami siedzieli surferzy. Inni - uprzywilejowani, dużo bliżsi swojej fali - czekali w kolejce w oceanie. Na tej plaży z powodu tłumu, choć wbrew wyraźnemu zakazowi, można było wejść do wody, dać się ciągnąć przez fale, być przez nie okładanym, rzucanym na piach i podtapianym.

Nielegalna przyjemność szybko się skończyła. Winny tego był niecierpliwy dzieciak, ćwiczący się w sztuce surfowania, który ulokował się wprawdzie w miejscu nie najbezpieczniejszym, lecz wolnym od surfingowej hierarchii. Patrzyliśmy z przerażeniem, jak porywa go wielka fale, jak niesie go na skały, jak jego bezwolne ciało znajduje się tuż-tuż od klifów, o które się zaraz rozbije. Patrzyliśmy, jak w kierunku śmiałka biegnie ratownik, jak dzieciak-szczęściarz wychodzi z wody i jak ratownik go dopada, jak.... Patrzyliśmy, jak zdenerwonany ratownik biegnie wzdłuż plaży wrzeszcząc do pluskających się przy brzegu...

Wszyscy wyłaziliśmy z wody. 




Przed wejściem na odwiedzaną przez surferów plażę
 
Na plaży Arrifana
 
Arrifana - plaża surferów


07.10.2015

 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz